Ulubieńcy lipca 2017

Pierwszy miesiąc wakacji za nami, więc czas na ulubieńców. Nie wiem jak Wam, ale mnie lipiec minął intensywnie i jak zwykle szybko. W dzisiejszym zestawieniu produktów nie będzie dużo. Jest kilka nowości i kilku stałych bywalców :) Nie przedłużając... do dzieła!



Tradycyjnie, zaczynam od pielęgnacji i w tym miesiącu na ulubieńców zasłużyło trzech kandydatów :)

W moich ulubieńcach dość rzadko pojawiają się produkty do włosów. Głównie dlatego, że moje włosy nie są jakoś specjalnie problematyczne. Są długie, jest ich dużo, są proste i jakoś je ogarniam. Odkąd jednak postanowiłam wrócić do naturalnego koloru włosów, czyli do blondu musiałam poszukać dobrej maski, która nawilży włosy (zwłaszcza końcówki) po rozjaśnianiu. Maskę Gliss Kur Ultimate Repair dorwałam na jakiejś promocji w Rossmannie i wzięłam ją tak zupełnie bez przekonania. Już po pierwszym użyciu skradła moje serce.



Maska jest w okrągłym, dość dużym opakowaniu zawierającym 300 ml produktu. Konsystencja jest typowa jak to w przypadku masek. Produkt ma bardzo ładny zapach, który utrzymuje się na włosach nawet po ich wysuszeniu. 



Maska świetnie wygładza, dociąża końce włosów, ułatwia rozczesywanie i widocznie regeneruje. Co dla mnie ważne, nie przetłuszcza włosów. Polecam

Cena: regularna ok. 20 zł, w promocji kupiłam za ok 14 zł

Następna nowość na mojej kosmetycznej półce to maska Czysta Glinka od L'oreal. O tych maskach huczy cały kosmetyczny internet a fotki z hashtagiem #instadetox zalały Instagram. Długo nosiłam się z zamiarem tej maski i absolutnie nie żałuję.


Posiadam wersję wygładzającą, która jest w ceglastym kolorze. Ma zapach prawdziwej glinki, taki jakby "organiczny", świeży. Maskę należy nałożyć na oczyszczoną skórę twarzy, poczekać aż zastygnie i zmyć ciepłą wodą. 


Super oczyszcza skórę, wygładza i złuszcza delikatnie naskórek. Po czterech aplikacjach zauważyłam wyraźną różnicę i ewidentne działanie maski. Bezpośrednio po użyciu skóra jest wygładzona i miękka. Opakowanie wystarcza na 10 aplikacji.

Cena: ok. 35 zł/ 50 ml

Teraz coś, za co część z Was pewnie mnie potępi, bo wiem, że jest wśród Was wiele przeciwniczek stosowania kosmetyków z Aliexpress. Ale co ja mogę poradzić, że to jest coś, co jest po prostu magiczne i bez tej uroczej buteleczki nie wyobrażam już sobie codziennej pielęgnacji?

Mowa tutaj o esencji marki Wonder Essence z wyciągiem z borówki. To jest po prostu cudo! Niestety już mi się kończy a nowy zapas jest dopiero w drodze. 


Po pierwsze opakowanie jest przeurocze. Po drugie aplikacja mega wygodna. Esencja jest treściwa, mega nawilżająca, bezzapachowa, gęsta i ultraszybko się wchłania. Jest bardzo wydajna - tą buteleczkę mam od dwóch miesięcy i używam rano i wieczorem.
Pięknie nawilża, rozjaśnia przebarwienia i niweluje niedoskonałości. Skóra jest promienna, rozświetlona, rewelacyjnie przyjmuje krem. Po prostu hit hitów! Za niedługo pojawi się recenzja tego cuda, więc jeśli jesteście ciekawe wypatrujcie. Podam też linki do stron, z których można je zamówić.

Cena: ok. 2$ za 15 ml

No i przechodzimy do kolorówki :)

Tym Was chyba nie zaskoczę, bo czytałyście już moje achy i ochy na temat tego podkładu. Fit Me! od Maybelline męczę ostatnio codziennie i zajmuje czołowe miejsce wśród podkładów w mojej kosmetyczce. Jest lekki, ma piękne satynowo-matowe wykończenie, nie czuć go na twarzy i wygląda jak druga skóra.


Pełna recenzja do przeczytania tutaj 👉 LINK

Cena: ok 20 zł na promocji

Wiecie, że od dłuższego już czasu szukam korektora, który dałby radę zakryć moje cienie pod oczami w satysfakcjonujący dla mnie sposób. No i znalazłam! Nyx Gotcha Covered spisuje się po prostu świetnie. Nie stosuję go rzecz jasna na co dzień tylko na większe wyjścia i wtedy kiedy muszę wyglądać świetnie.



Po pierwsze krycie pełne. Spokojnie mogę powiedzieć, że jest doskonały zamiennik korektora Full Cover od MUFE. Pod oczami wygląda nieskazitelnie, nie wchodzi w zmarszczki, nie waży się i nie ciastkuje. Nie przesusza skóry pod oczami ze względu na zawartość olejków w składzie. Jest mega wydajny, na pokrycie skóry pod oczami wystarczy dosłownie kapka. No i wytrzymuje wszystko! No i cena bardziej niż przystępna. Polecam!


Cena: 32 zł za 8ml

Teraz coś, co maltretuję już od bardzo długiego czasu i kilka razy już w ulubieńcach się pojawiało. Golden Rose Mineral Terracotta Powder w odcieniu 4. Bronzer ten nie służy co prawda do konturowania, ale do opalania i ocieplania twarzy. To jak wygląda to jest po prostu coś wspaniałego. 


Jest bardzo neutralny, pięknie rozświetla i sprawia, że skóra wygląda jak muśnięta słońcem. Wygląda na twarzy bardzo luksusowo i drogo. Pięknie się blenduje, nie robi plam ani smug i na każdym podkładzie wygląda świetnie.


Cena też jest rewelacyjna bo produkt kosztuje około 24 zł. Coś genialnego! Spróbujcie koniecznie!

Cena: 20-24 zł

O pomadkach Million Dollar Lips od Wibo też już było, ale dokupiłam nowe kolory i męczę je niezmiennie więc muszą się tu pojawić. W dalszym ciągu twierdzę, że pomadki te są rewelacyjne, komfortowe i wyglądają po prostu pięknie.


Na moich ustach wytrzymują wiele godzin, oczywiście przy normalnym funkcjonowaniu czyli mówieniu, jedzeniu i piciu. Ładnie się zjadają bo nie widać przy tym odcięcia. Jak dla mnie - bomba!


Cena: na promocji ok 8 zł

No i dobrnęłyście ze mną do końca :) 

A jacy są Wasi lipcowi ulubieńcy? Podzielcie się koniecznie w komantarzu :)


2 komentarze:

  1. A ja kupuję czyste i prawdziwe glinki za grosze, np. od polskiej marki Nacomi ;) Te pomadki z Wibo również bardzo lubię, a moim ulubieńcem jest ta w kolorze 1 <3 Pozdrawiam,
    Blonde Kitsune

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurczę, od dawna mam plan z zakupem czystych glinek i jakoś mi to postanowienie nie wychodzi :) muszę się w końcu zmotywować. Pomadki od Wibo bardzo mi spasowały i też bardzo lubię 1 - ten kolor jest taki "mój" :) Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń

Copyright © 2014 Aganelle , Blogger