Maybelline FIT me! - hit z drogeryjnej półki
2
fit me
,
hit drogeryjny
,
matte+poreless
,
maybelline
,
podkład
,
recenzja
,
testy
Nie wiem czemu ten podkład znalazł się w moim koszyku w Rossmannie. Może to przez promocję (18,99 zł), może przez tyle pozytywnych recenzji w internecie... nieważne. Ważne, że go mam i lubię jak cholera!
Zwykle od podkładów matujących uciekam gdzie pieprz rośnie, a już na takie co to na twarzy wyglądają jak maska, która wydaje się pęknąć przy najmniejszym ruchu, w ogóle nie patrzę. Jak wiecie jestem posiadaczką skóry suchej z tendencją do odwodnień i naczynek, więc na rozświetlenie i efekt glow reaguję jak dziecko na cukierki.
Tym bardziej nie wiem jak Wam się wytłumaczyć z tego, że go kupiłam. Impuls?
Kolor oczywiście wybrałam najjaśniejszy jaki znalazłam i idealnie zgrał się z moim kolorem skóry. Wygląda mega naturalnie i wcale nie matowo. Wykończenie zdecydowanie skradło moje serce bo wygląda jak druga skóra, jest ultralekki przez co doskonale sprawdza się w upalne dni.
Mimo, iż producent na opakowaniu głosi dumnie, że podkład jest typowo matujący, antyfanki suchego, tępego matu nie mają się czego obawiać. Mat, który daje ten podkład jest bardzo naturalny i nie wygląda kredowo.
Teoretycznie, podkład skierowany jest do posiadaczek skóry normalnej, mieszanej i tłustej. Trochę się nie zgadzam z tą klasyfikacją. Gdybym miała tłustą cerę szukałabym raczej czegoś mocniejszego, co trochę bardziej zablokowałoby wydzielanie sebum w ciągu dnia. Nie eliminowałabym także tak do końca cery suchej, bo u mnie nie wywołuje on ani ściągania, ani nie podkreśla suchych skórek. Używam go już jakiś czas i nawet ośmieliłabym się stwierdzić, że moja cera wyraźnie przy nim odpoczęła i odżyła.
Opakowanie to minimalistyczna tubka czyli prostota w najczystszej formie. Nie jest może zbyt elegancka, ale liczy się przecież wnętrze i za taką cenę nie wymagajmy cudów. Wadą na pewno jest to, że z takich tubek nie da się wycisnąć produktu w 100% i ja zawsze się bawię w patroszenie tubki. Bardzo podoba mi się za to fakt, że numer odcienia jest na froncie opakowania, jest bardzo duży i dobrze widoczny. Nie znoszę, kiedy muszę szukać numerka i znajduję go gdzieś małym druczkiem pod kodem kreskowym, albo pod spodem buteleczki.
Mój podkład jest w odcieniu 105 i ma jaśniutki, delikatnie żółtawy kolor. Konsystencja jest płynna i lekka. Krycie nie jest powalające, ale też nie zbyt słabe. Określiłabym je jako porządne średnie i da się je ładnie budować.
Aplikacja jest bezproblemowa i podkład świetnie nakłada się zarówno palcami, pędzlem jak i gąbeczką i to właśnie ten trzeci sposób najbardziej lubię. Pięknie wygładza skórę dając jej efekt satyny i lekkiego photoshopa. Nie wiem czy te z Was, które go używały się ze mną zgodzą, ale wykończeniem bardzo przypomina mi Catrice HD Liquid Coverage (którego obszerną recenzję podlinkowałam poniżej)
Zwykle od podkładów matujących uciekam gdzie pieprz rośnie, a już na takie co to na twarzy wyglądają jak maska, która wydaje się pęknąć przy najmniejszym ruchu, w ogóle nie patrzę. Jak wiecie jestem posiadaczką skóry suchej z tendencją do odwodnień i naczynek, więc na rozświetlenie i efekt glow reaguję jak dziecko na cukierki.
Tym bardziej nie wiem jak Wam się wytłumaczyć z tego, że go kupiłam. Impuls?
Kolor oczywiście wybrałam najjaśniejszy jaki znalazłam i idealnie zgrał się z moim kolorem skóry. Wygląda mega naturalnie i wcale nie matowo. Wykończenie zdecydowanie skradło moje serce bo wygląda jak druga skóra, jest ultralekki przez co doskonale sprawdza się w upalne dni.
Mimo, iż producent na opakowaniu głosi dumnie, że podkład jest typowo matujący, antyfanki suchego, tępego matu nie mają się czego obawiać. Mat, który daje ten podkład jest bardzo naturalny i nie wygląda kredowo.
Teoretycznie, podkład skierowany jest do posiadaczek skóry normalnej, mieszanej i tłustej. Trochę się nie zgadzam z tą klasyfikacją. Gdybym miała tłustą cerę szukałabym raczej czegoś mocniejszego, co trochę bardziej zablokowałoby wydzielanie sebum w ciągu dnia. Nie eliminowałabym także tak do końca cery suchej, bo u mnie nie wywołuje on ani ściągania, ani nie podkreśla suchych skórek. Używam go już jakiś czas i nawet ośmieliłabym się stwierdzić, że moja cera wyraźnie przy nim odpoczęła i odżyła.
Opakowanie to minimalistyczna tubka czyli prostota w najczystszej formie. Nie jest może zbyt elegancka, ale liczy się przecież wnętrze i za taką cenę nie wymagajmy cudów. Wadą na pewno jest to, że z takich tubek nie da się wycisnąć produktu w 100% i ja zawsze się bawię w patroszenie tubki. Bardzo podoba mi się za to fakt, że numer odcienia jest na froncie opakowania, jest bardzo duży i dobrze widoczny. Nie znoszę, kiedy muszę szukać numerka i znajduję go gdzieś małym druczkiem pod kodem kreskowym, albo pod spodem buteleczki.
Mój podkład jest w odcieniu 105 i ma jaśniutki, delikatnie żółtawy kolor. Konsystencja jest płynna i lekka. Krycie nie jest powalające, ale też nie zbyt słabe. Określiłabym je jako porządne średnie i da się je ładnie budować.
Aplikacja jest bezproblemowa i podkład świetnie nakłada się zarówno palcami, pędzlem jak i gąbeczką i to właśnie ten trzeci sposób najbardziej lubię. Pięknie wygładza skórę dając jej efekt satyny i lekkiego photoshopa. Nie wiem czy te z Was, które go używały się ze mną zgodzą, ale wykończeniem bardzo przypomina mi Catrice HD Liquid Coverage (którego obszerną recenzję podlinkowałam poniżej)
Zaletą tego podkładu jest także to, że bardzo dobrze współpracuje z innymi produktami. Stosowałam go na różnych bazach, z wieloma pudrami, korektorami i wszystko było ok. Polubił się też ze wszystkimi moimi produktami do konturowania (i kremowymi i suchymi).
Jego wytrzymałość również jest ok. Szału co prawda nie ma i na pewno nie zdecydowałabym się na niego na jakieś większe wyjście czy ważne wydarzenia, gdzie muszę wyglądać nieskazitelnie przez długi czas. Jednak przy stosowaniu na codzień sprawdza się doskonale i jest to jeden z nielicznych podkładów, których nie czuję na twarzy przy wysokich temperaturach.
Podsumowując: przystępna cena, ładne wykończenie, dość dobra trwałość i całkiem porządne krycie. Podkład mnie nie zapchał, nie przesuszył i co najważniejsze... jak na razie nie zawiódł. Wielka 5 +!
A jakie są Wasze hity z drogeryjnej półki?
Mam go od kilku tygodni, ale że na wakacjach maluję się praktycznie tylko w niedzielę to jeszcze nie miałam dokładnie okazji przetestować :) Jednak pierwsze wrażenia pozytywne dość, choć kolor w moim wypadku będzie okej tylko w letnich miesiącach podejrzewam :)
OdpowiedzUsuńJeśli jesteś bladziochem i podkład będzie za ciemny w okresie jesienno-zimowym wypróbuj rozjaśniacz do podkładu od NYX. Nie zmienia właściwości podkładu, a dopasujesz odcień idealnie. Podkład będzie jak "szyty na miarę" :) Powodzenia w dalszym testowaniu Fit Me!
Usuń