Niezbędne gadżety zorganizowanej kobiety

Organizacja? Porządek? Kontrola?... Hę??? W jakim to języku? Po co się męczyć z takimi zbędnymi utrudnieniami? Od dzieciństwa, najczęstszym zdaniem jakie słyszałam od mojej mamy było: "Jak możesz w ogóle znaleźć coś w takim bałaganie?" (mówiła to zwykle wskazując palcem na moje biurko). Ha! Właśnie! Patrzcie i uczcie się misie o małych rozumkach. Oto JA - Królowa Chaosu - panuję nad moim nieuporządkowanym wszechświatem i jestem w tym świetna! Całe moje dorosłe życie oparłam na teorii egzystencji w artystycznym nieładzie i... odnosiłam zawsze sukces! Do czasu... bo w lutym ubiegłego roku wszystko stanęło do góry nogami...


9 lutego 2016 roku był dla mnie najszczęśliwszym, najbardziej dziwnym, niepewnym, nieznanym... ok, DOŚĆ!!! Która z was została matką, ta wie o czym mówię. >>Best day ever!<<, ale i pełen niepewności, strachu, troski i pytań, na które nikt wokół nie potrafi odpowiedzieć. Ba! Co więcej, oczekuje się tych odpowiedzi od Was, jakby do dziecka gratis dołączano instrukcję obsługi i kieszonkowy poradnik pt. "Panie Premierze, jak żyć?". Też byłyście rozczarowane? Taki wielki brzuch, a tam tylko dziecko? AŻ Dziecko... prawda? :) W każdym razie, ten dzień zmienił w moim życiu nie tylko to, że pojawił się na świecie mój mały Karoluszek (tak, właśnie tak na niego mówię), ale zmusił mnie także do pokochania czegoś, co do tej pory uważałam za zupełnie nieprzydatny, życiowy balast, a co teraz jest moją najlepszą przyjaciółką... ORGANIZACJĘ. Nie myślcie, że teraz jestem w tym mistrzynią. O nie! Ciągle szukam, próbuję, testuję, modyfikuję... ale dziś, chcę się z wami podzielić tym, czego nauczyło mnie ostatnie 11 miesięcy...

1. Planner

Od prawie roku to moja ulubiona książka. Mam ją przy sobie wszędzie i mówiąc wszędzie, mam na myśli naprawdę wszędzie... wiem o czym teraz myślisz... tak, TAM też. Przede wszystkim TAM - jedyne miejsce w domu gdzie nie towarzyszy mi "Happy Feet". Kalendarz jako taki, co prawda, miałam zawsze, ale zapisywałam w nim głównie spotkania, jakieś ważne wydarzenia, urodziny itp. Teraz zapisuję wszystko - wizyty u lekarza, szczepienia, telefony do wykonania, konieczność zrobienia zakupów, jak Karol był mniejszy to harmonogram jego posiłków (łącznie z ilością), harmonogram kupek, to ile piję wody dziennie, czy wzięłam suplementy i witaminy, czy Karolowi podałam witaminy... i mogę tak wymieniać w nieskończoność. Szukałam więc kalendarza idealnego. W listopadzie ubiegłego roku trafiłam w sieci na coś, co ludzi nazywali 'Bullet Journal"... a to, co znowu? No i wsiąknęłam totalnie... Bullet Journal polega na tym, że kupujesz pusty zeszyt, notatnik, co tam chcesz i tworzysz sama swój idealny planner od A do Z. Możesz umieścić w nim wszystko co potrzebne - listy zakupów, filmy do obejrzenia, książki do przeczytania... i harmonogram kupek też! To był strzał w 10! Kupiłam zeszyt, kolorowe cienkopisy, post ity wszelkich możliwych rozmiarów i kolorów, zapas wkładów do pióra i "Jedziesz Joanna". A później było tylko lepiej, bo znalazłam gotowy planner typu Bullet Journal, który idealnie wręcz spełniał wszystkie moje oczekiwania. Drogie Panie (a także Panowie, jeśli także tu jesteście), przedstawiam wam Happy Planner firmy Madama - czyli planner idealny. Jeśli chcecie abym zrobiła post poświęcony tylko Happy Planner'owi ze zdjęciami jego zawartości, dajcie znać na dole w komentarzach.



Jeśli zastanawiasz się nad plannerem, szukałaś i żaden nie ma dość miejsca, tabelek, stron do zrobienia rocznych, miesięcznych, tygodniowych i dziennych planów, to ten jest szyty na miarę. Nie jest tani, ale to jak jest wykonany, jak jest przemyślany i dopracowany sprawia, że jest wart każdej złotówki. Jeśli macie pytania odnośnie Happy Plannera - piszcie!


2. Organizer na leki


Nie próbuję nawet liczyć, ile razy obiecywałam sobie i postanawiałam brać suplementy i witaminy... wiecie - skrzyp na włosy i paznokcie, capivit aby nawilżyć skórę, witaminę C, magnez i całą tą baterię wspomagającą od środka. Nie potrafię też określić ile razy moja suplementacja trwała nie dłużej niż tydzień. Bo zapomniałam, bo nie chciało mi się iść do apteki po nowe opakowanie, bo nie miałam czasu itd. Od grudnia ubiegłego roku postanowiłam zabrać się do sprawy inaczej i  sprawiłam sobie (za niecałe 15 zł w NETTO) takie oto cudo,


i wiecie co? To cudo działa! Myślałam, że takie gadżety będą mi kupować na gwiazdkę wnuki, ale dopiero jak zaczęłam tego używać to zrozumiałam fenomen wszelkich pudełeczek na leki, których z takim zapałem używają seniorzy. W praktyce wygląda to u mnie tak, że raz w miesiącu robię zapas tego, co chcę zażywać i od razu rozdzielam do przegródek. Odkąd przerzuciłam się na taki system nie zapomniałam wziąć witamin ani razu. Polecam!

3. Lista zakupów



Kolejna rzecz, która wydawała mi się zbędna. Nie można po prostu iść do sklepu i wrzucić do koszyka wszystkiego co potrzebuję, albo na co mam ochotę? Okazuje się, że kartka ze spisem niezbędnych sprawunków to genialny, w swej prostocie, wynalazek. Po pierwsze, z ręką na sercu, jak chodziłam na zakupy bez listy zawsze czegoś musiałam zapomnieć. Po drugie, wydawałam o wiele więcej pieniędzy, ba, nie miałam nawet planu ile chcę wydać! Po trzecie, biegałam po sklepie jak zranione zwierzę, wracałam po stokroć między te same regały, bo "coś mi się przypomniało". No i po czwarte - czas! Wiecie, o ile szybciej robi się zakupy z kartką? Dla mnie to było coś na miarę wynalezienia koła :) Stosuję listę zakupów od pół roku i teraz, na tyle się wyspecjalizowałam, że znając rozkład asortymentu w markecie, robię listę ułożoną dokładnie wg tego schematu. Dzięki temu, nie biegam tylko idę po kolei wykreślając jedna po drugiej rzeczy z listy. Spróbujcie :)

4. Notesiki i długopisy - ilość: nieznana


Tutaj, nie będę się rozpisywać. Po prostu długopisy, rozmieszczone w różnych miejscach domu, garderoby, samochodu, torebek to gwarancja, że nic cię nigdy nie zaskoczy. Jako, że jestem człowiekiem o dość szybkim przepływie myśli, bardzo często zdarzało mi się, że wpada mi do głowy jakiś pomysł za 1mln$... no i jak szybko wpada, tak szybko zastępuje go coś innego, czasem mniej ważnego. I przepadło... Dzięki temu, że mam pod ręką notesy i długopisy, zawsze zapiszę tytuł filmu, książki, które gdzieś zauważę, dodam coś do listy zakupów, zanotuję numer telefonu, nazwę leku, kosmetyku... no wszystko.

5. Zadaniaki TuDu


Chcecie przyporządkować obowiązki domowe członkom rodziny? Macie w domu przedszkolaka, którego uczycie być odpowiedzialnym, małym człowieczkiem i  chcecie czegoś co da maluchowi poczucie misji i nada rangę sprzątaniu zabawek lub ścieleniu łóżka? To jest coś dla was! Zadaniaki kupiłam jeszcze jak byłam w ciąży. Nasz maluch oczywiście jeszcze nie ma przydzielonych w nich obowiązków, ale nam - rodzicom - udało się, dzięki nim, ogarnąć domowe sprawy i sprawić, że każde z nas wie, co i kiedy ma obowiązek zrobić.

Planner można kupić w różnych wersjach wielkościowych (w zależności od ilości członków rodziny). W zestawie mamy plakietki magnesowe z ludzikami, które można upodobnić do członków rodziny zmywalnym pisakiem, rozkłady tygodniowe (po jednym dla każdego), małe kwadratowe magnesy z obrazkami przedstawiającymi różne czynności domowe. Zabawa polega na umieszczeniu wszystkiego na lodówce i przyporządkowania wszystkim magnesików z ich obowiązkami na planszach. Ponadto, na wszystkich elementach zestawu można pisać mazakiem zmywalnym (dołączonym do plannera), więc można także umieszczać w planerze informacje np. o wywiadówce w szkole dziecka, wizytach lekarskich itp.

6. Lodówka + magnesy


Chyba nie trzeba nikomu tłumaczyć po co komu magnesy na lodówce. Od wieków wiadomo, że jak coś komuś powiesz - zapomni, zostawisz kartkę - zgubi, napiszesz sms - skasuje. Jak zostawisz info na lodówce, to prędzej czy później zew natury go w to miejsce przygna. 100% pewności nie mamy, ale szansa, że spojrzy, zauważy, przeczyta większa :)

7. Plastikowe pudełka - ilość: im więcej tym lepiej


Lunch box'y to przydatna i bardzo modna, od kilku już lat, rzecz. Można w nich przechowywać prawie wszystko - mięsko, które zostało z obiadu, sałatkę od babci, kanapki do pracy i do szkoły, przyprawy, można zamrozić bigos i leczo, przechowywać lekarstwa, żeby nie walały się po szafce. Stanowią też efektowny element dekoracyjny. Ładne pudełka lub słoiki z kolorowym makaronem w środku zawsze dobrze wyglądają w kuchni, a jak przyjdzie teściowa i podziwia jaką jesteś super-gospodynią... ha? Prawda, że satysfakcjonujące?

8. Koszyki, koszyczki, koszyczunie


Która z was kiedyś przeżywała moment, że lakiery do paznokci były w każdej szufladzie w domu? Kosmetyki stały w nieładzie na każdej półce w łazience, a facet wam gderał, że nie ma gdzie trzymać swojej maszynki do golenia? Skarpetki można było znaleźć w każdym zakamarku szuflady i szafy? A szminki? Znacie temat? No jasne. Rozwiązanie tego problemu znalazłam w Pepco :) Koszyczków to ci u nich pod dostatkiem. Wszystkie kolory, wielkości, materiały. Czego dusza zapragnie. No i co? A można?? A da się??

9. Budżet-plan level master


Tutaj przyznaję, że nie ja jestem autorem tego wynalazku. To jest coś, z czego korzysta mój mąż, a ja mu to podkradłam, zmodyfikowałam na swoje potrzeby i działa! To jest tabelka służąca do kontroli budżetu domowego i planowania wydatków. Po lewej stronie (kolor czerwony) mamy wydatki. W odpowiednie kolumny wpisujemy kwoty. Po prawej mamy przychody. Formuły excel'owe są wprowadzone tak, żeby jedno od drugiego się odejmowało i voilà! W podsumowaniu podliczają się nam podział procentowy jaki zajmują kolejne części wydatków. Dzięki temu możemy zaplanować np. że 10% swoich dochodów przeznaczmy co miesiąc na inwestycje i oszczędności, lub na kosmetyki nie chcemy wydać więcej niż 20% itd. Jednak co człowiek widzi, to lepiej wchodzi do głowy. Odkąd stosuję, mam większą kontrolę nad kasą, wydatkami. Rzadziej zdarza mi się moment zaskoczenia kiedy wchodzę na konto i przychodzi myśl pt. "wydawało mi się, że miałam jeszcze 100zł".



10. Post It!


Kocha kolorowe, samoprzylepne karteczki! Totalnie kocham! Za to, że są małe, widoczne, samoprzylepne, uniwersalne, użyteczne... Używam ich w ilości kosmicznej. Jako znaczników, przypominajek, analogowych smsów. Nie wiesz do czego mogłabyś je wykorzystać? Kup je a zastosowanie znajdzie się w 10 sekund. To zawsze działa!


Level complete!

I to już wszystko w temacie. Dajcie znać, co myślicie o "zorganizowanym życiu" i czy miewałyście podobne dylematy do moich. Jeśli macie jakieś wasze, sprawdzone sposoby na porządek i trzymanie życia w ryzach, koniecznie piszcie w komentarzach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Aganelle , Blogger