The Balm - MONT BALM czyli... makijaż oka w podróży

Nadeszły wakacje, więc spora część z nas zapewne poszukuje palety cieni, która zmieściłaby się w podręcznym bagażu a zarazem była na tyle użyteczna, by podziałać nią zarówno przy makijażu na popołudniowy spacer brzegiem morza, jak i nocne szaleństwo na wakacyjnej imprezie. Paleta, którą dziś chcę Wam przedstawić pewnie z wakacjami się Wam nie skojarzy, choćby przez sam klimat opakowania i w pierwszym momencie chciałam zostawić tego posta na październik, ale pomyślałam sobie: "dlaczego by nie przełamać trochę mody na ciepłe cienie i nie wprowadzić nieco chłodu? przecież nie każda z nas kocha się w ciepłych odcieniach pomarańczu i burgundu i wcale nie uważam, aby miało to być jakieś faux pas. Makijaż jest przecież sztuką, a w sztuce każdy może wyrażać siebie w jaki sposób mu się żywnie podoba. Ja osobiście wolę cienie do oczu w neutralnych i bardziej chłodnych tonacjach i wiem, że nie jestem w tym osamotniona a teraz, jako że mamy trend na ciepłe palety to chłodnych na blogach nie uraczysz. Zatem dzisiaj zimna i mroźna MONT BALM od The Balm :)



Marki The Balm przedstawiać nikomu nie trzeba, więc daruję sobie te kilka zdań zachwytu nad produktami tej firmy. Wiadomo, że jak jest The Balm to jest jakość i makijaż taki, że mucha nie siada, od cieni zaczynając, przez bronzery, róże, rozświetlacze na eyelinerach kończąc. Aby więc nie zanudzać Was tym, co oczywiste w kwestii The Balm, przejdę do sedna dzisiejszego posta. 

Opakowanie

Opakowanie palety jest typowe dla wszystkich od The Balm, czyli jest tekturowe, ładnie wykonane z papierową obwolutą zewnętrzną. Na opakowaniu mamy oczywiście grafikę w stylu retro, na której widnieje uśmiechnięta, elegancka pani. Oczywiście, jak to zwykle w kosmetykach The Balm, nazwa palety to zgrabna gra słów. W tym przypadku paleta nawiązuje swoją nazwą do najwyższego szczytu Europy czyli Mont Blanc z drobnym wtrąceniem słowa Balm :) Paleta ma kwadratowy kształt, jest bardzo poręczna, cienka i lekka. Mieści się w najmniejszej kosmetyczce, torebce a na upartego to w niektórych portfelach. Ja osobiście bardzo lubię tekturowe opakowania w podróży zwłaszcza ze względu na ich wagę oraz wytrzymałość.

Ocena 5/5 - nie wymaga chyba komentarza :)

Cienie

W palecie znajdziemy cztery okrągłe cienie o nazwach zapożyczonych od największych i najbardziej luksusowych kurortów zimowych na świecie czyli Zermatt, Aspen, Whistler i Cortina. Kolorystyka jest utrzymana w chłodnej tonacji. Zermatt to odcień grafitowej czerni, Aspen to piękny burgund z brązową nutą, Whistler to jasny odcień kakao a Cortina to klasyczny beż. Wszystkie odcienie mają błyszczące wykończenie, choć jest to blask subtelny a nie nachalna perła. Wyjątkiem jest Cortina, która nie posiada żadnych drobinek ale nie jest też typowym suchym matem. Ja bym raczej w klasyfikacji tego cienia poszła w stronę satyny ale takiej ledwo, ledwo. 

Ocena 5/5 - dla osób, które lubią zimne cienie, uważam że jest super. Cienie teoretycznie tylko cztery, ale uważam, że przy odrobinie wyobraźni dają wielkie możliwości i zrobimy nimi dosłownie wszystko - czarną kreskę, dzienny makeup "no make up", wieczorowe smoky itd. Zdecydowany plus za beżowy, uniwersalny cień no i oczywiście za czerń. Krok bardzo przemyślany.

Jakość cieni

Pigmentacja oczywiście, jak to w The Balm, jest ponadprzeciętna. Cienie pięknie się nakładają, budują i blendują. Kolory ładnie ze sobą się łączą i przenikają. Cienie się nie pylą i nie osypują, no czerń może trochę, ale taki urok czerni (jakiejkolwiek). Nie ma się naprawdę do czego przyczepić.

Na dole macie swatche.


(beżowego nie widać bo jest idealnie w odcieniu mojej skóry:)

Ocena 5/5

Trwałość

I znowu żadnego rozczarowania :) takie testy to ja lubię. Bardzo trwały produkt. Cienie testowałam w różnych warunkach i przez długie godziny. Wszystko pozostało w jak najlepszym porządku więc:

Ocena 5/5 chyba nie dziwi :)

OCENA KOŃCOWA

15/20 pkt

Na koniec chciałam Wam pokazać paletę w akcji. Zrobiłam nią makijaż dzienny, zwykły, nudny, niewymagający :)


Ja ogólnie podsumowując jestem bardzo na TAK. Chętnie zabiorę paletę MONT BALM na wakacje głównie ze względu na to, że jest mała i niezawodna. Jeśli macie do niej dostęp polecam spróbować :)



2 komentarze:

  1. Lubię cienie tej marki, ale przy mojej ciepłej karnacji zimna tonacja raczej nie wchodzi w grę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem :) ja mam typ neutralny, ale jakoś wolę siebie w chłodniejszych kolorach. Na szczęście The Balm ma dla każdego coś miłego :)

      Usuń

Copyright © 2014 Aganelle , Blogger